„Pamiętam, jak pewnego razu wyszedłem na spacer po okolicy i odniosłem wrażenie, że wróciłem do domu jako zupełnie inny człowiek. Co prawda moje ciało wybrało się na spacer, ale ten, który myślał, że wykonuje kolejne kroki, nigdy z niego nie wrócił. Byłem świadomy oddychania, poruszania się i odczuwania, ale zupełnie się z tym nie identyfikowałem. To były tylko doznania pojawiające się w bezmiarze przepełnionym miłością. Nie miałem nawet poczucia, że doświadczam czegoś niesamowitego, ponieważ nie utożsamiałem się już z niczym dobrym, złym, ani jakimkolwiek innym. Pamiętam, że miałem wrażenie, jakby ziemia przestała się obracać wokół własnej osi lub czas nagle się zatrzymał. Najbardziej zaskakujące było to, jak dobrze się z tym czułem, chociaż tego nie rozumiałem, ani nawet nie odczuwałem potrzeby zrozumienia, czy też zastanawiania się nad tym.
Wkrótce potem usłyszałem wybuch. Zastanawiając się, czy nie są to czasem wystrzały z broni palnej, uświadomiłem sobie, że coś wybucha w mojej głowie. Nie przestraszyłem się, ale pozostałem otwarty na doświadczenie. Podczas „eksplozji” miałem wrażenie, jakby całe moje poczucie tożsamości wyciekało mi przez uszy niczym ciepłe, przejrzyste światło.
Od tamtej pory nie doświadczałem już siebie jako konkretnej osoby. Po tamtym spacerze całkowicie zniknęły wszystkie punkty odniesienia, które wcześniej służyły mi do definiowania siebie. A jednak pozostało to nieskończone „ja”, które jest niczym innym jak światłością w ludzkiej postaci. To „ja” pojawiło się tu, aby wydobyć na światło dzienne boskość innych ludzi – w ten sposób Wszechświat świadomie rozkoszuje się ekstazą własnej, nieskalanej łaski.
Chociaż to przeżycie mogłoby wydawać się absolutnie niesamowite, to jednak nie miałem poczucia, że na tym kończy się rozwój mojej świadomości. Doświadczałem coraz wyższych wibracji i nie byłem w stanie przewidzieć, do czego mnie to prowadzi. Na tamtym etapie nie zdawałem sobie sprawy, że te przeżycia są tylko wstępem do rozpoznania jeszcze głębszej prawdy, do którego doszło kilka lat później.
W świetle tego zrozumienia, wszystko czego wcześniej się nauczyłem, okazało się zupełnie nieaktualne. Celem tego doświadczenia nie było jednak zakwestionowanie moich wcześniejszych odkryć, które tak bardzo sobie ceniłem, ale przejście na zupełnie nowy poziom świadomości, na którym zachowałem szacunek do odkrytej wcześniej mądrości i wiedzy, ale w żaden sposób mnie one nie ograniczały.
W wieku dwudziestu siedmiu lat jedząc kolację w restauracji, doświadczyłem czegoś jeszcze głębszego i bardziej niezwykłego. Nagle wszystko zaczęło się zmieniać. W moich uszach rozbrzmiewały echem głosy rozmawiających w restauracji ludzi, a ja odniosłem wrażenie, że są oni przejawem mojej własnej świadomości, chociaż przypominają aktorów odgrywających sztukę.
Zacząłem obserwować ludzi siedzących przy sąsiednich stolikach. Ich cechy wyglądu i emocje wydawały mi się dziwnie upiększone. Wyglądali tak, jakby zostali uformowani z jakiejś osobliwej, energetycznej gliny. Przyglądałem się i myślałem – Tak bardzo starają się odgrywać swoje role, ale przecież nimi nie są. Miałem poczucie, jakby ukrywali się pod maską ludzkiej tożsamości, ciężko pracując nad tym, aby zachować swój wizerunek.
W tamtym momencie kelnerka przyniosła mi rybne tacos. Zupełnie zapomniałem, że je zamówiłem. Spojrzałem na talerz i ujrzałem wibrujące cząstki energii, które przyjęły postać jednolitego talerza z jedzeniem. Takie same cząsteczki widziałem w stole, w swoim ciele i we wszystkich ludziach w tamtej restauracji. Wkrótce zobaczyłem, że cząstki te tworzą bezkształtny dywan energii, a wszystko zdaje się istnieć we wszechogarniającym, mglistym polu energetycznym.
Zacząłem się śmiać, że w tym samym momencie doświadczam tak różnych doznań. Jadłem rybne tacos, a jednocześnie, na poziomie energetycznym, nie działo się zupełnie nic. Nawet gdy zakochana para śmiała się, dziecko płakało, a kelnerka upuściła na ziemię tace z jedzeniem, nic nie zaburzało tego pola energii, które ujrzałem. Zobaczyłem, że wszyscy ludzie są twórczym przejawem energii – w mniej lub bardziej niezwykłych formach. Obserwując to wszystko, uświadomiłem sobie, że moje „ja” JEST tym polem energii, a zatem każdy człowiek, miejsce i obiekt świętuje swój własny, nieskończony potencjał w formie fizycznej.
Nie miałem przy tym poczucia, że mam jakąkolwiek kontrolę nad tym, co się wydarza. Było to bezpośrednie rozpoznanie „siebie” jako wiecznej Jedności ze wszystkim. Z doskonałym wyczuciem czasu podeszła do mnie kelnerka i zapytała, czy jestem zadowolony ze swojego posiłku. Pamiętam, jak roześmiałem się i odpowiedziałem – Niewiarygodne. Uśmiechnęła się i pospieszyła do kolejnego stolika, a ja oparłem się wygodnie o krzesło, zachwycając się kosmiczną ironią życia.
Pomyśl tylko: tamta kelnerka właśnie nawiązała kontakt z zadowolonym klientem, wokół mnie inni klienci spożywali swoje posiłki i rozmawiali ze sobą, a ja obserwowałem, jak cały Wszechświat ożywa na moich oczach. Uświadomiłem sobie wówczas, że wszyscy żyjemy w swoich wyjątkowych światach, a jednocześnie nawiązujemy ze sobą kontakt w tej samej, wiecznej przestrzeni. To właśnie w tym decydującym momencie poznałem dwoistą naturę prawdy. Zrozumiałem, że w swoim rdzeniu wszyscy jesteśmy jednością, a jednak różnimy się od siebie na poziomie indywidualnym. Nasza duchowa podróż rozgrywa się właśnie między tymi dwiema skrajnościami.
Po tamtym przełomowym objawieniu, moja świadomość wciąż się poszerzała, wykraczając poza wszystko, co kiedykolwiek poznałem lub mogłem sobie wyobrazić. Intuicja podpowiadała mi, abym wrócił do domu i wypoczął. Poczułem, że przez cały wieczór będę integrował to głębokie doświadczenie na poziomie energetycznym.
Zmierzając do samochodu, tak mocno czułem przyciąganie grawitacyjne Ziemi, że musiałem podpierać się o samochody, aby przejść przez parking. Po powrocie do domu natychmiast owinąłem się kocem i na tym postanowiłem zakończyć dzień. Czułem, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo, więc pozwoliłem Wszechświatowi zrobić to, co miało zostać zrobione.
W tamtym momencie wszystko stało się nicością, a ja sam przestałem istnieć w jakimkolwiek „zewnętrznym” świecie. Byłem wszystkim i niczym. Co jakiś czas przepływały przeze mnie na przemian fale ekstazy i przerażenia. Przyglądając się tym doznaniom uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie odczuwam ani ekstazy ani przerażenia. To były tylko wspomnienia z mojego dawnego życia, które tak bardzo różniły się od tamtej niezwykłej chwili, że wywoływały w ciele fale sprzecznych emocji.
Następnie uzmysłowiłem sobie, że to poczucie pustki tylko wydaje się nicością w porównaniu do wszystkiego, co pamiętam. W chwili, gdy to zrozumiałem, wyzbyłem się zarówno pojęcia „pustki”, jak i „formy”. Istniała tylko przestrzeń, której nikt nie mógł w żadne sposób utrzymać ani odrzucić – niemożliwa do opisania i zlokalizowania, pozbawiona jakichkolwiek właściwości oraz cech charakterystycznych. Nie było tam lęku, straty, żalu, bólu, presji ani jakichkolwiek idei. W jednej chwili uświadomiłem sobie – Jestem pustką, złożoną z nicości.
Ku mojemu zdumieniu, jedyne, co pozostało, to najgłębsze poczucie jaźni istniejące od zawsze. Nie byłem już osobą, która uparcie przypominała sobie tamtą dawną wizytę w ogrodzie, lecz jaźnią, która uzmysławia sobie – To ja jestem ogrodem boskości. Chociaż przyjąłem postać osoby żyjącej na tym świecie, to tak naprawdę jestem wieczną przestrzenią, z której wszystko powstaje. Bardzo wyraźnie zobaczyłem, że pustka – Źródło wszystkiego – obserwuje wszystko, co istnieje, będąc tym.
Wtedy zamknąłem oczy i zajrzałem w nicość istnienia. Wtedy jak na zawołanie, z cichej głębi tej wiecznej, pustej przestrzeni wyłoniło się spontaniczne pragnienie poznania samego siebie. Nagle ukazał się promień energii i przekształcił pustkę w nieskończone pole światła, z którego wyłonili się wszyscy ludzie, miejsca i obiekty. Te wszystkie sytuacje, właściwości i rezultaty miały się przejawić w niezliczonych wymiarach czasu i przestrzeni.
Byłem więc jednocześnie pustką, pragnieniem poznania siebie, a także polem światła, które narodziło się z tego pragnienia oraz wszystkim, co się w nim znajdowało. Podziwiając piękno formy, dostrzegłem światło w każdym człowieku, miejscu i obiekcie – wszystko przypominało promienie słońca odbijające blask Źródła. W tamtym momencie intuicja podpowiedziała mi – To światło jest duszą Jedności. Dusza Jedności jest jednym JA JESTEM.
Uświadomiłem sobie, że jestem zarówno nicością, z której powstało wszystko, co przejawia się w ziemskiej formie, jak i miłością, która to obejmuje. Wielu ludzi na planecie pragnie przejść przez bramę śmierci i odrodzić się jako światło miłości, a pragnienie to jest głównym celem ścieżki prowadzącej do przebudzenia. Niezależnie od tego, czy jesteś sprzedawcą w sklepie spożywczym, matką zajmującą się domem, dyrektorem, czy też wieloletnim poszukiwaczem duchowym, wszyscy razem dotarliśmy do fascynującego momentu w ewolucji ludzkości, w którym możemy w pełni przebudzić świadomość, pozostając przy tym w swoim ciele. Gdy prowadzi cię miłość, na każdym etapie swojego rozwoju (łącznie ze śmiercią ego oraz zmartwychwstaniem duszy) możesz doświadczać lekkości, współczucia, spokoju i jasności.
Być może moje opowieści pomogą ci pamiętać o tym, że kochanie tego, co się pojawia jest najwspanialszym katalizatorem rozwoju świadomości. Niezależnie od tego, jak głęboko pragniesz dotrzeć, kochanie tego, co się pojawia zaspokoi wszystkie tęsknoty twojego serca i niekończące się poszukiwani doświadczeń duchowych, których nie da się stworzyć wysiłkiem i ciężką pracą.”
Matt Kahn – „Rewolucja Miłości… zaczyna się od ciebie”
Fascynujące, liczę na własny postęp( jestem zaledwie na początku oczyszczania Szyszynki). Jak widzisz młode pokolenie, dzieci i nastolatków, w dążeniu do przebudzenia, a jak starych sceptycznie patrzących na dusze, ugruntowanych w materialiźmie? Powodzenia
Moim zdaniem przebudzenie następuje zarówno wśród osób młodych jak i starszych. Sam osobiście znam sporo osób ze starszego pokolenia z bardzo otwartymi umysłami, pracującymi nad rozwojem własnej świadomości. Co prawda osobom młodym jest generalnie łatwiej kwestionować i zmieniać swoje przekonania czy przełamywać uwarunkowania, podobnie jak młodsze ciała fizyczne łatwiej i płynniej przechodzą proces transmutacji ciała fizycznego i zmian w DNA. Jednak osoby, o których mówisz, że są „sceptycznie patrzące na dusze i ugruntowane w materializmie” można często znaleźć również wśród młodych, nie ma na to reguły. Ja osobiście jestem pozytywnie zaskoczony, bo sam spodziewałem się kiedyś, że ciężko będzie u osób starszych z otwarciem się na takie tematy, lecz jest zupełnie inaczej. Jestem też zdania, że następne pokolenie (dzieci,które dopiero się rodzą) będzie o wiele bardziej różniło się od nas pod względem zaawansowanego rozwoju świadomości, ponieważ z jednej strony przychodzą już na ten świat z kompletnie innym wzorcem DNA, po drugie będą wychowywani już w innym paradygmacie, w trakcie zmian na Ziemie. Tak więc pokolenie najmłodsze się różni dużo od nas, a pomiędzy osobami w wieku młodym, średnim a osobami starszymi nie ma aż takiej kolosalnej różnicy, jakiej można było się spodziewać. Wszystko zależy od otwartości umysłu, co nie jest kwestią wieku.
Dzięki WIELKIE za obszerną odpowiedz. Zadałem to pytanie z premedytacją, chcą trochę rozwinąć temat. Skupiając się głównie na tych najmłodszych. Jakiś czas temu, zacząłem pisać opowiadanie, w założeniu mając przekazanie wiedzy o błądzeniu na oślep. Już od samego początku czułem że będę musiał współpracować z kilkoma osobami, natomiast gdy czytałem powyższy artykuł odrazu poczułem, żebro jest właśnie to, jak ( nawet nie) wyobrażałem sobie zakończenie tego opowiadania o Najaszuku.
miałam takie przebudzenie! Wracałam do domu przez skwer, na którym bawiły się dzieciaki. Nagle odczułam własne Istnienie i ogromną radość, że to życie na ziemi nie jest ostateczne, że tyle jeszcze przede mną.. Nie potrafię opisać tego uczucia radości, szczęścia,spokoju i pewnosci,że JESTEM (zawsze byłam – czasami gdy oglądam filmy dokumentalne z przed moich narodzin, zastanawiam się, gdzie teraz jestem Ja jako Ja);
Czy mamy jakikolwiek wpływ na to aby doświadczyć takiego przeżycia czy to po prostu samo musi się stać?
tego nie wiem – ale miałam już takie przebudzenia wczesniej. Nie było powodu do patrzenia z optymizmem na to, co działo się wówczas wokół mnie i nagle spokój, radość z tego, że Jestem – nic innego się wówczas nie liczy. Są to krótkie chwile, ale są
Chyba najczęściej to dzieje się spontanicznie. Ale pracując nad swoją świadomość, utrzymując intencję na tym, aby przeżyć tego typu doświadczenia, też można „pomóc” w wywołaniu takiego doświadczenia. Prawdopodobnie decyzja zawsze jest podejmowana z poziomu wyższego ja, które wie kiedy i czy takie doświadczenie jest potrzebne, właściwe na danym momencie rozwoju człowieka.
Różnie. Mnie post (głodówka) pomaga. Ogólnie dobrze jest być zdrowym fizycznie. W zdrowym ciele zdrowy duch.
Wpływ masz, zależy co akurat palisz 😉
Dziękuję za przypomnienie, potrzebowałem tego dziś z rana. Kilka razy już doznałem stanu bycia poza ego. Niesamowite uczucie, nie dążę uparcie do ponownego odczucia tego bo wiem już że trzeba być cierpliwym i takie momenty przychodzą w najmniej oczekiwanych chwilach. Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło 🙂