„Czarny poniedziałek” w Chinach. Panika w Europie.

Mocne rozpoczęcie ekonomicznego tygodnia na świecie:) Poniższej artykuł, który znalazłem na www.biznes.pl

—————————————————————-

„CZARNY PONIEDZIAŁEK” W CHINACH. EKSPERCI: MAMY PRAWDZIWĄ KATASTROFĘ.

W nocy z niedzieli na poniedziałek główny indeks chińskiej giełdy spadł o 8,5 proc. To spowodowało totalny pogrom na pozostałych rynkach. Panikuje również Europa, traci złoty i KGHM. – Mamy prawdziwą katastrofę i nic nie jest w stanie tego zatrzymać – mówią wprost analitycy. Czy to początek światowego krachu?

7b7156859cf312bd51b5e43d90531175

To jest kolejny fatalny poniedziałek dla chińskich inwestorów. Indeks giełdy w Szanghaju spadł dziś o 8,5 proc. Tym razem jednak już nikt nie ukrywa, że lepiej nie będzie. Mleko się rozlało. Fala spadków ogarnęła najpierw Azję, a kiedy słońce wstało nad Europą, również nasze parkiety zalały się czerwienią.

Tąpnięcie w Azji

Spadki na giełdzie w Szanghaju wywołały falę spadkową w całej Azji. Japoński indeks Nikkei 225 spadł o 4,62 proc. Drugi najważniejszy tokijski indeks Topix stracił jeszcze więcej – 5,86 proc., najwięcej od 2013 roku. Akcje na Tajwanie w trakcie sesji zniżkowały nawet o 7,5 proc., ostatecznie jednak skończyło się spadkiem o 4,84 proc.

Tym razem nie należy już liczyć na to, że to gwałtowna, ale jednak chwilowa korekta. – Na rynkach mamy prawdziwą katastrofę. Wydaje się, że nic nie jest w stanie tego zatrzymać – przyznaje Polskiej Agencji Prasowej Chen Gang, analityk Heqitongyi Asset Management Co. w Szanghaju.

Nader Naeimi, ekonomista AMP Capital Investors Ltd. w Sydney również twierdzi, że będzie jeszcze gorzej.

– Trudno osądzić, czy inwestorzy przesadzili z reakcją, czy rynek jest blisko dna – powiedział PAP Alex Kwok, analityk China Investment Securities w Hongkongu. Nie ma jednak wątpliwości, ze to co się stało to już jest katastrofa, a jeśli nastąpi jakiekolwiek odbicie, będzie jedynie kosmetyczne i nie będzie  miało większego znaczenia. Rynki zmierzają teraz ku otchłani.

To, co dzieje się w Azji natychmiast przełożyło się na nastroje w Europie. Dax – indeks niemieckiej giełdy w poniedziałek w południe tracił 2,8 proc. Brytyjski FTSE 100 i francuski CAC 40 podobnie.

Choć notowania w USA jeszcze się nie rozpoczęły ze względu na różnicę stref czasowych, już teraz widać, że tamtejszego rynku również nie ominie fala wyprzedażowa. Kontrakty na indeks Dow Jones prze południem traciły ponad 2 proc., kontrakty na S&P500 zniżkowały o 1,7 proc.

Gigantyczną przecenę zanotowały surowce. Jak zauważa Financial Times” indeks cen surowców Bloomberg Comodity spadł do poziomów najniższych w tym stuleciu. Azjatycki „czarny poniedziałek” sprowadził notowania amerykańskiej ropy WTI poniżej 40 dol. za baryłkę, czyli najniżej od lutego 2009 roku. Ropa Brent potaniała o 2 proc. do 44,5 dol. za baryłkę, czyli do poziomu z marca 2009 roku.

Traci polska giełda, KGHM i złoty

Fala spadków nie ominęła Polski. W południe WIG20 był przeceniany już o ponad 3 proc. proc, dużo gorzej miały się średniaki – mWIG40 spadał o 3,9, a indeks najmniejszych spółek sWIG80 aż 4,4 proc.

Najmocniej to, co dzieje się w Chinach odczuwa KGHM. Około 12.00 akcje polskiego miedziowego giganta traciły już 7 proc. To dlatego, że KGHM jest jednym z największych producentów miedzi na świecie, a Chiny odpowiadają za 40 proc. jej zużycia.

– W miniony piątek pojawił się wyjątkowo słaby wstępny odczyt indeksu PMI dla przemysłu Chin za sierpień – był on wręcz najniższy od 6 i pół roku. Z kolei dzisiaj rano notowaniom miedzi (i wielu innych surowców) dodatkowo ciąży przecena na tamtejszym rynku akcji, która jest odzwierciedleniem obaw o przyszłość gospodarki Państwa Środka – wyjaśnia Dorota Sierakowska, analityk DM BOŚ w raporcie surowcowym.

Z powodu Chin traci również polska waluta. W nocy na wieść o trzęsieniu w Azji euro gwałtownie się umocniło wobec złotego. Po 12.00 w poniedziałek za euro płacimy już 4,23 zł i zdaniem analityków Banku Pekao, jeśli w najbliższych dniach doniesienia z chińskiej gospodarki nadal będą niepokoić, wkrótce euro dojdzie do poziomu 4,3 zł.

Co się właściwie stało?

Chiński rynek akcji traci od połowy czerwca. W zeszłym tygodniu indeksy chińskiej giełdy spadły o kolejne 11 proc. Na dodatek w piątek pojawiły się fatalne dane z chińskiego przemysłu.

Indeks PMI, który określa koniunkturę w przemyśle miał lekko wzrosnąć, tymczasem jeszcze spadł. W lipcu jego odczyt był na poziomie 47,8 pkt. Analitycy spodziewali się, że w sierpniu wzrośnie do 48,2 pkt., tymczasem PMI spadł jeszcze niżej do poziomu 47,1 proc. To najniższy odczyt od marca 2009 roku.

Należy przypomnieć, że indeks PMI jest niezwykle ważny dla inwestorów. Jeśli jego odczyt jest powyżej 50 pkt. to oznacza, że przemysł się rozwija, natomiast jeśli jest poniżej tej granicy, przemysł kurczy się. Skoro piątkowe dane pokazały, że chiński przemysł kurczy się coraz szybciej, nie należy się dziwić, że inwestorzy spanikowali.

Bezpośrednią przyczyną poniedziałkowego pogromu było jednak to, co wydarzyło się w weekend. A raczej to, co się nie wydarzyło. Inwestorzy liczyli, że po tak słabych danych i spadkach na giełdzie komunistyczne władze ogłoszą jakieś działania, które wesprą rynek akcji. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, dlatego rozpoczęła się tak dramatyczna wyprzedaż.

Wszystko zaczęło się 12 czerwca

Po roku hurraoptymistycznych wzrostów, które spowodowały, że wartość akcji na chińskiej giełdzie skoczyła o 150 proc., w końcu przyszedł czas na korektę. Przyszła 12 czerwca. Od tamtej pory do początków lipca indeks Shanghai Composite stracił 25 proc., a z giełdy wyparowały niemal 3 biliony dolarów.

Władze chińskie poczuły się zaniepokojone, dlatego w niedzielę 5 lipca ogłosiły specjalny program ratunkowy. Zamroziły m.in. debiuty nowych spółek na parkiecie (tzw. IPO) i utworzyły fundusz ratunkowy o wartości 19 mld dol., na który zrzucić miało się 21 brokerów, którzy mają skupować akcje o największej kapitalizacji. Kilka dni później sięgnięto po jeszcze bardziej radykalnie środki: wprowadzono sześciomiesięczny zakazał sprzedaży akcji akcjonariuszom kontrolującym spółki i takim, którzy posiadają więcej niż 5 proc. udziałów.

Pakiet ogłoszony przez komunistyczne władze podczas lipcowego weekendu pomógł tylko na chwilę. Kiedy tuż po wynikach greckiego referendum wszystkie europejskie parkiety traciły, chińska giełda na wieść o planie ratowania akcji wystrzeliła o 7 proc. Optymizm był jednak krótkotrwały. Już dwa dni później indeksy w Szanghaju spadały o 7 proc.

„The Telegraph” na początku lipca pisał wprost: Chiny zmierzają do własnej wersji wielkiego krachu, który wydarzył się w USA w 1929 r. Dzisiejszy azjatycki „czarny poniedziałek” przybliża nas do tej wizji. Aż strach przypominać, że w „czarny czwartek” 1929 r., gdy amerykańska giełda runęła, ludzie skakali z rozpaczy z wieżowców. To był moment, który rozpoczął wielki światowy kryzys.

źródło: http://biznes.pl/gielda/wiadomosci/czarny-poniedzialek-w-chinach-eksperci-mamy-prawdziwa-katastrofe/95nmz4

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *