Akceptacja siebie samego oraz miłość do własnej istoty są być może najtrudniejszym wyzwaniem w życiu. Dla wielu osób jest to bardzo trudne, ponieważ nigdy nie otrzymali tego z zewnątrz. Nikt nie był w stanie uczynić tego względom nich. Wśród takich ludzi często jest obecne podświadome przekonania: jak mogę kochać i akceptować siebie, skoro nikt z ludzi mnie tak nie traktuje? Akceptacja oraz miłość są ze sobą powiązane. Dopiero akceptując w stu procentach siebie samego, pojawia się możliwość pełnego pokochania siebie. Akceptacja jest więc fundamentem własnej miłości. Akceptacja jest punktem, z którego rodzi się, wyłania jakakolwiek zmiana.
Kochając oraz akceptując siebie, akceptując własną kreację, akceptując rzeczywistość dookoła siebie, tworzy się prawdziwa przestrzeń do zmiany, przestrzeń do transformacji świadomości, przestrzeń do duchowej ewolucji. Otwierają się wtedy drzwi do pięknego rozwoju. Dlatego warto o tym pisać. Rozwój świadomości dotyczy naszego życia. Nie jest czymś ,co jest „uduchowione” i dotyka jakiś innych sfer. Dotyczy podstawowych zagadnień, praktycznej płaszczyzny życia, codzienności. Akceptacja jest w moim przekonaniu czymś, co odnosi się do fizycznego oraz niefizycznego/duchowego wymiaru życia. Jest bramą łączącą te oba wymiary. Gdy jest się dzięki akceptacji wewnętrznie zharmonizowanym, wyciszonym, czystym, możliwe stają się eksploracje wyższych wymiarów.
Zazwyczaj idziemy przez życie – każdego dnia działamy oraz funkcjonujemy – z poziomu swojego egotycznego umysłu oraz osobowości. Przejęliśmy systemy wierzeń, działania, reagowania oraz nawyków, będący dosłownie mentalną oraz psychiczną tresurą. Nieustannie i nieświadomie stawiamy opór wobec tego, czego doświadczamy, co w konsekwencji pozbawia nas wielkich pokładów życiowej energii. Ciągła próba zmiany wszystkiego: siebie, swojego życia, ludzi, świata, prowadzi do ciągłego wewnętrznego konfliktu, do którego przyczynia się również pernamentne skupianie się na ograniczeniach oraz wadach, zarówno swoich, jak i innych. Na każdym kroku nasze umysły generują osąd, który wytrąca nas z emocjonalnej równowagi. Raz za razem, negujemy chwilę obecną, tkwimy w opozycji, wobec tego co jest.
Akceptacja prowadzi do mentalnego i emocjonalnego wyciszenia. Jest prawdziwym zauważeniem tego, co jest w nas. Akceptacja sprawia, że wzburzone fale naszego umysłu, uspokajają się. Emocje w nas łagodnieją, a my odzyskujemy harmonię oraz równowagę. Akceptując pozwalasz byc chwili taką jaka jest. Im bardziej mówimy „tak” ,temu co się obecnie przejawia w naszym doświadczeniu – „tak” dla chwili obecnej, tym bardziej topi się nasze ego, znika wewnętrzny opór. Akceptacja jest potężnym narzędziem wyciągającym nas z przestrzeni naszego trzeciowymiarowego umysłu. Rozpuszcza ona istniejący w nas cały dualny osąd: lubię-nie lubię, dobry-zły, lepszy-gorszy, powinno-nie powinno. Leży u podstaw rozwoju świadomości.
Akceptacja przynosi również wolność. Dzięki niej odkrywamy w sobie moc wyboru. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy wiązką odruchów bezwarunkowych, tylko możemy sami decydować jak reagować, działać, co myśleć oraz czuć. Akceptacja nas oczyszcza. Zrzuca z nas zbędny emocjonalny balast.
Każdy człowiek jest boskością, która przyjęła tymczasową formę. Akceptacja oraz miłość do siebie łączą nas ponownie z boskim wymiarem. Jest to subtelne przejście, które jest tak trudne dla człowieka do rozpoznania. Łączymy się z wymiarem w nas, który jest głębszy od umysłu. Otwiera się w nas nowa przestrzeń. Komunikujemy się z poziomem duszy, boskiej przestrzeni, która jest w nas. Zestrajamy się ze swoją duchową wolnością, a wszelkie zewnętrzne czynniki już dłużej nami nie rządzą. Rozwijają się nasze duchowe skrzydła, a gdy cichnie umysł, wtedy zaczyna wpływać i wypełniać nas wyższa świadomość. Akceptacja otwiera nas na światło transformacji. Pozwala usłyszeć komunikaty płynące od naszego wyższego ja.
Jesteśmy istotami o wiele większymi i potężnymi niż osoby, za które się uważamy. Znacznie wychodzimy poza cały konglomerat wszystkich, różnych uwarunkowań oraz ograniczeń, którym podlegamy. Kiedy obejmiemy pełną akceptacją całe obecne doświadczenie życiowe – naszą teraźniejszość, przybliżamy się do doświadczania życia z poziomu swojej duszy. Wznosimy się ponad przestrzeń umysłu, osobowości ego. Zewnętrzne warunki oraz okoliczności tracą swoją siłę rażenia, oddziaływania. Jest to niesamowitą wewnętrzną transformacją, której nie da się opisać słowa. Trzeba jej po prostu doświadczyć.
Dzięki akceptacji spoglądasz na wszystko z perspektywy mądrości oraz miłości. Zaczynasz widzieć wtedy rzeczywistość oczyma własnej wyższej jaźni. Zaczynasz dostrzegać we wszystkim doskonałość, pomimo wydawałoby się swojej niedoskonałej formy. Jesteś wtedy w pełni z tym, co akurat robisz, a to znacząco podnosi jakość wykonywanej czynności. Znika większość stresu oraz napięcia. Akceptacja przynosi błogi spokój. On z kolei jest przyczyną głębszego wglądu, a także daje energię oraz siłę do działania.
Jest tak wiele w nas rzeczy do zaakceptowania. Wygląd, wiek, zdrowie, charakter, nawyki, skłonności, nałogi, przeszłe wydarzenia, życiowa historia, obecna sytuacja życiowa, relacje z bliskimi, ich charakter oraz postawa. Zaakceptować można również swój umysł, z całą mentalną paplaniną, sprzecznościami, które na okrągło stwarza. Zaakceptować można swoje emocje, brak kontroli nad nimi. Tak naprawdę prawdziwa oraz głęboka akceptacja daje możliwość przemieniania, przetransformowania czegokolwiek. Jeszcze więcej rzeczy można znaleźć do zaakceptowania u innych ludzi.
Idąc przez życie scieżką akceptacji, w pewnym momencie odkrywa się prawdziwy cud życia: Im więcej ma się w sobie czegoś niechcianego, tym więcej pojawia się okazji do akceptacji, a w dalszej perspektywie pokochania tego. Każda sytuacja staje się sposobnością do głębszego pokochania siebie. Każda sytuacja staje się okazją do nawiązania kontaktu z boskim wymiarem w naszym wnętrzu. Wszystko ulega przedefiniowaniu. Dzięki akceptacji trwa się w prawdziwej zgodzie z samym sobą. Można iść przez życie stawiając nieustannie opór, lub można wszystko traktować jako okazję – punkt odniesienia – do akceptacji i pokochania.
Akceptacja nie oznacza poddania się, zaniechania zmiany. Akceptacja nie oznacza też bierności oraz pogodzenia się z sytuacją, rezygnacji. Nie jest dawaniem cichego przyzwolenia, definiowanemu przez nasze trzeciowymiarowe umysły „złu”. Prawdziwa akceptacja jest czymś odwrotnym. Jestp początkiem pięknego rozwoju. Jest punktem, z którego wychodzi działanie o najwyższej jakości. Czyste oraz mocne energetycznie. Tak naprawdę, akceptacja czegoś, daje nam nad tym władzę, a to umożliwia realną zmianę. Dzięki akceptacji nasza uwaga oraz energia nie rozprasza się, tylko jest skupiona na konkretnym działaniu. Można się z czymś nie zgadzać, ale to akceptować.
Mogę podać prosty przykład. Wobec sytuacji, która wymaga znaczącego działania, zainterweniowania, której nie dajemy swojego przyzwolenia, można wybrać dwa sposoby reagowania. Jedna osoba stawia wewnętrzny opór, wobec tego co ma miejsce. Nie potrafi zaakceptować tego, co się dzieje. Generuje masę buntu, pretensji oraz wszelkiego negatywizmu. Zajęta jest ciągłym komentowaniem, narzekaniem, które niosą za sobą całą gamę destrukcyjnych emocji. Nie robi nic praktycznego, co mogłoby zmienić sytuację. Przeżywa i odgrywa swój wewnętrzny konflikt, niezgodę. Uważa swoją postawę za słuszną, twierdzi na zasadzie: „Jak można wobec tego zareagować i czuć się inaczej?”
Druga osoba w obliczu tej samej sytuacji, w pełni zaakceptowała to, co się wydarzyło. Pragnie to zmienić. Tkwi w stanie pełnej akceptacji „problemu”. Przyjmuje to, co jest, takim jakie jest, a następnie z otwartymi ramionami zabiera się za zmienienie tego. Nie marnuje czasu oraz energii na wszystkie te rzeczy, która zrobiła osoba pierwsza. W spokoju ducha, wyciszona, skoncentrowana zabiera się do konkretnego działania, przesiąkniętego energią obecności, czystą świadomością, która powoduje napływ kapitalnych i świeżych pomysłów, które mogą zaradzić zaistniałej sytuacji. W pełni zdeterminowana mocno wierząca w siebie, z poświęceniem efektywnie wykonuje wiele różnych czynności, które ostatecznie doprowadzają do zmiany warunków. Nie było w niej przez cały czas żadnego oporu ani konfliktu. Wręcz przeciwnie, robiła wszystko z uśmiechem na twarzy, dobrze się przy tym bawiąc.
Na widok dobrego humoru osoby drugiej, osoba pierwsza mogłaby się nawet oburzyć, twierdząc, że w obliczu zaistniałej sytuacji, nie wypada mieć takiego dobrego nastroju. Lecz, która z osób bardziej przyczyniła się do zmiany sytuacji? Kto się bardziej zaangażował?
Nie trzeba być rozzłoszczonym, obudzonym, rozgniewanym, zniesmaczonym itd., aby cokolwiek zmienić. Można tkwić w stanie pełnej akceptacji, wykazując się jednocześnie o wiele większą efektywnością w zmianie niechcianych warunków. Można iść przez całe życie z ciągłą pogodą ducha, wewnętrznym słońcem, akeptując dosłownie wszystko, z wieloma rzeczami się nie zgadzając, jednocześnie wykonując kawał gigantycznej, tytanicznej, dobrej pracy, która przyczynia się do zmiany na lepsze.
Jeżeli jesteś niezadowolony ze swojego zdrowia – zaakceptuj obecną sytuację, a następnie zrób, co możesz. Zaplanuj wszystko i przejdź do czynów. W stanie akceptacji zniknie większość napięcia i negatywizmu, a samo to otworzy Cię na własne uzdrowienie. Jeżeli jesteś niezadowolony ze swojej sytuacji życiowej, zaakceptuj ją taką, jaka jest, po czym przejdź do konkretnego działania. Wyznacz sobie cele, spisz je, a następnie zrealizuj je. Stan akceptacji zapewni Ci napływ świeżej, niezbędnej energii, potrzebnej do osiągnięcia sukcesu. Uwolni Cię od toksycznych emocji. Jeżeli jesteś niepocieszony z czegokolwiek w sobie, zaakceptuj to i pracuj nad zmianą tego. Wyznaczenie celów, determinacja, samodyscyplina, organizacja czasu, niezachwiana wiara w siebie, świadomość własnej mocy kreowania rzeczywistości – to są rzeczy, które mają prawdziwą wartość w drodze do jakiejkolwiek zmiany.
Można wylewać tony łez, emocji, krzyku przez całe lata, nie zgadzając się z wieloma rzeczami, tkwiąc w poczuciu bezradności oraz bezsilności, niewiele robiąc w międzyczasie, aby było inaczej. Tym sposobem trwa się bez przerwy w wewnętrznym konflikcie, który blokuje jakikolwiek rozwój świadomości. Zaakceptowanie jakiejś rzeczy, sprawia, że może ona zostać łatwo przemieniona. Dopóki stwarza się wobec czegoś opór oraz konflikt, umacnia się to swoją energią, co oczywiście niweluje potencjał zmiany.
Ostatecznie wszystko sprowadza się do intencji oraz działania. Poparta szczerym pragnieniem intencja oraz praktyczne działanie – wraz z myślami oraz uczuciami, które z nim rezonują – niosą w sobie największą siłę przemiany. W kontekście tworzenia oraz zmieniania czegokolwiek tylko one mają prawdziwe znaczenie, przynoszą konkretne rezultaty. Wynikający z braku akceptacji, wewnętrzny opór, generuje w nas pokłady negatywizmu, który zazwyczaj przybiera postać wewnętrznego mentalno-emocjonalnego szumu oraz monologu, będącego zazwyczaj uwarunkowaną, automatyczną reakcją na daną sytuację, niewnoszącego nic pożytecznego, jeśli chodzi o zmienienie czegokolwiek.
Jeśli nie jesteś w stanie zaakceptować siebie, pokochać siebie, jeżeli być może nie wiesz jak tego dokonać, przywołuj świadomość źródła, żeby zrobiła to za Ciebie. Niech Ci w tym pomoże. Jeżeli będziesz to robić regularnie każdego dnia, spowoduje to napływ energii oraz rozjaśnienie umysłu. Da Ci to niezbędną siłę.
Jeżeli nie możesz albo nawet nie chcesz siebie pokochać, zawsze możesz pokochać i zaakceptować tę część siebie, która nie chce siebie pokochać, która nie chce siebie zaakceptować. Ten wymiar Ciebie, z którego tego dokonasz jest już daleko poza Twoim ego, poza Twoją tożsamością. Sprowadza się więc to zawsze i wyłącznie do decyzji, do wyboru, do intencji i pragnienia. Wszelkie uwarunkowania, trudność, niemożności ostatecznie nic nie znaczą.
Dziękuję
OM TAT SAT
To dopiero tekst, pokrzepiający umysł a zwłaszcza serce! 🙂