Trzy eksperymenty zmieniające wszystko: Eksperyment II

cache_36723722

„Badania wskazały ponad wszelką wątpliwość, że ludzka emocja ma bezpośredni wpływ na sposób funkcjonowania komórek. W latach 90. XX wieku naukowcy współpracujący z armią amerykańską badali, czy siła naszych uczuć ma nadal wpływ na żywe komórki, szczególnie DNA, mimo że owe komórki już nie są częścią ciała. Innymi słowy, czy emocja ma nadal pozytywny lub negatywny wpływ na próbki tkanek, które zostały oddzielone od ciała?

Wiedza konwencjonalna uznałaby, że nie. Dlaczego mielibyśmy się spodziewać takiego odkrycia? Odwołajmy się raz jeszcze do doświadczenia Michelsona-Morleya z 1887, roku, którego wyniki uważane były za dowód, że „niczego tam nie ma”, co mogłoby łączyć cokolwiek z czymś innym w świecie. Podążając za konwencjonalnym sposobem myślenia: z chwilą, gdy tkanka, skóra, organy czy kości zostały usunięte z ciała, żadne połączenie z nimi nie powinno już istnieć. Jednakże ten eksperyment pokazuje nam, że dzieje się coś zupełnie innego.

W raporcie z badań z 1993 roku, przedstawionym w czasopiśmie „Advances”, armia opisała eksperymenty, które przeprowadzono, aby precyzyjnie ustalić, czy połączenie emocji i DNA nadal trwa pomimo separacji, a jeśli tak, to na jakie odległości. Badacze zaczęli od pobrania wymazu tkanki i DNA z jamy ustnej wolontariusza. Próbka ta została wyizolowana i przeniesiona do innej sali w tym samym budynku, gdzie zaczęto badać fenomen, jaki według nowoczesnej nauki nie powinien mieć miejsca. W specjalnie zaprojektowanej komorze DNA było elektrycznie mierzone, aby sprawdzić, czy odpowiada na emocje osoby, od której pochodzi, czyli dawcy będącego w innym pokoju, kilkaset stóp dalej.

W tym pokoju dawcy pokazano szereg obrazów wideo. Materiał ten, w zamierzeniu prowokujący autentyczne stany emocjonalne w jego ciele, był bardzo różnorodny: od filmów wojenny przez obrazy erotyczne, aż po komedie. Ideą było, ażeby dawca doświadczy całego spektrum realnych emocji w krótkim okresie. W tym czasie DNA w innej sali było mierzone pod kątem reakcji.

Kiedy dawca doświadczał emocjonalnych wzlotów i upadków, jego komórki wykazywały potężną elektryczną reakcję dokładnie w tej samej chwili. Chociaż odległość mierzona w setkach stóp dzieliła dawcę od próbek, DNA funkcjonowało, jakby wciąż było połączone z jego ciałem. Pytanie brzmi: „Dlaczego?”.

Do tego eksperymentu jest przypis, który przytaczam tutaj. Byłem w Australii w związku z promocją książki w czasie ataków 11 września na amerykański Pentagon i World Trade Center. Kiedy przybyłem do Los Angeles, natychmiast stało się jasne, że wróciłem do kraju, który bardzo się różnił od tego, jaki opuściłem dziesięć dni wcześniej. Nikt nie podróżował – lotniska i ich parkingi były puste. Świat zmienił się kolosalnie.

Wkrótce po powrocie miałem wystąpienie na konferencji w Los Angeles i chociaż wydawało się, że pojawi się bardzo niewiele osób, organizatorzy zdecydowali się zrealizować program. Gdy zaczęły się prezentacje, spełniły się obawy producentów: przyszło tylko kilku uczestników. Kiedy naukowcy i autorzy zaczęli swoje mowy, wyglądało to prawie tak, jakby przemawiali do siebie nawzajem.

Właśnie skończyłem przedstawienie mojego programu o wzajemnie połączonej naturze wszystkiego, kończąc na eksperymencie armii amerykańskiej, który wyżej opisałem. W czasie kolacji tego wieczoru inny prezenter podszedł do mnie, dziękując za mój program i poinformował mnie, że brał udział w badaniach, o których mówiłem. Gwoli ścisłości, ów człowiek, dr Cleve Backster, opracował tenże eksperyment dla armii jako część toczącego się projektu. Jego pionierska praca nad tym, w jaki sposób ludzka intencja wpływa na rośliny, doprowadziła do doświadczeń militarnych. To, co następnie przedstawił dr Backster, jest powodem, dla którego dziele się tą historią.

Armia przerwała swoje doświadczenia z dawcą i jego DNA, kiedy byli wciąż w tym samym budynku, oddzieleni odległością kilkuset stóp. Jednakże, w ślad za tymi początkowymi studiami, dr Backster opisał, jak on i jego ekipa kontynuowali badania na znacznie większych odległościach. W którymś momencie dawcę i jego komórki dzielił dystans 350 mil.

Co więcej, czas pomiędzy doświadczeniem dawcy a reakcją jego komórek był mierzony zegarem atomowym w Kolorado. W każdym eksperymencie przedział czasu mierzony pomiędzy emocją a reakcją komórek był równy zeru – wpływ był jednoczesny. Czy komórki znajdowały się w tym samym pokoju czy też w odległości kilkuset mil, rezultaty były takie same. Kiedy dawca przeżywał emocjonalne doświadczenie, jego DNA reagowało tak, jakby wciąż było połączone w jakiś sposób  z jego ciałem.

Chociaż może to brzmieć dla nas w pierwszej chwili trochę niesamowicie, rozważmy to: jeśli istnieje kwantowe pole energii łączące całą materię, wówczas wszystko musi być – i pozostawać – połączone. Jak to stwierdza elokwentnie dr Jeffrey Thompshon, kolega Cleve’a Backstera, z tego punktu widzenia: „Nie istnieje miejsce, w którym czyjeś ciało naprawdę się kończy, ani miejsce, w którym się zaczyna”.

Podsumowanie Eksperymentu II: Implikacje płynące z tego eksperymentu są rozległe i, dla niektórych, z trudem mieszczące się w głowie. Jeśli nie możemy oddzielić człowieka od części jego ciała, czy oznacz to, że kiedy żywy organ skutecznie zostaje przeszczepiony drugiemu człowiekowi, obie osoby pozostają w jakiś sposób połączone?

Niemal każdego dnia większość z nas kontaktuje się z tuzinami, a czasami setkami innych ludzi – a często jest to kontakt fizyczny. Za każdym razem, gdy dotykamy innej osoby, nawet po prostu wymieniając uścisk dłoni, ślad tego indywidualnego DNA pozostaje z nami w formie pozostawionych przez tę osobę komórek skóry. Jednocześnie cząstka naszego pozostaje z tą osobą. Czy oznacza to, że nadal jesteśmy powiązani z tymi, których dotykamy, tak długo, jak żywe jest DNA w komórkach, które dzielimy? A jeśli tak, jak głęboko sięga to połączenie? Odpowiedz na te pytania brzmi twierdząco – wygląda na to, że związek ten istnieje. Jednakże jakość tego połączenia wydaje się być zdeterminowana tym, jak bardzo jesteśmy świadomi jego istnienia.

Wszystkie te możliwości pokazują wielkość tego, co ukazał nam ten eksperyment. Jednocześnie stawiają fundament dla czegoś jeszcze głębszego. Jeśli dawca doświadcza emocji w swoim ciele i jego DNA reaguje na te emocje, wówczas znaczyłoby to, że coś musi się przemieszczać między nimi, pozwalając emocji dotrzeć od jednego do drugiego, czy tak?

Może tak… a może nie. Ten eksperyment mógł właśnie pokazać coś innego – potężną ideę, która jest tak prosta, że łatwa do przeoczenia: Być może emocje dawcy nie musiały się wcale przemieszczać. Możliwe, że energia nie musi przemieszczać się od dawcy do odległego miejsca, ażeby wywierać wpływ. Emocje tej osoby mogły już być w DNA – i gdziekolwiek indziej w tej kwestii – w chwili, gdy powstały. Wspominam o tym tutaj, aby zwrócić uwagę na istnienie zadziwiającej możliwości, którą będę zgłębiał z całą uwagą, na jaką zasługuje, w Rozdziale III.

Zasadniczym przesłaniem – powodem, dla którego postanowiłem opisać ten eksperyment – jest po prostu to: ażeby DNA i jego dawca mieli jakiekolwiek połączenie, musi istnieć coś, co ich łączy. Eksperyment wskazuje na cztery rzeczy:

  1. Pomiędzy żywymi tkankami istnieje uprzednio nierozpoznana forma energii.
  2. Komórki i DNA komunikują się ze sobą poprzez pole energii.
  3. Ludzka emocja ma bezpośredni wpływ na DNA.
  4. Odległość wydaje się nie mieć wpływu na efekt.”

Gregg Braden – „Boska Matryca”

 

scientists-prove-dna-can-be-reprogrammed-by-words-and-frequencies

2 komentarze

  1. Pingback: Trzy eksperymenty zmieniające wszystko: Eksperyment III (plus wnioski) |

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *